Samorządy inwestujące w fotowoltaikę obawiają się zmian prawnych
Ekologiafotowoltaika 27 października 2021 Patrycja
Boom na inwestycje fotowoltaiczne widoczny jest także na poziomie samorządów. Coraz więcej wójtów, burmistrzów, starostów decyduje się na takie rozwiązanie, licząc na oszczędności w rachunkach za prąd, a także poprawę czystości powietrza. Lokalni urzędnicy mają jednak obawy, związane z aktualnie procedowaną zmianą systemu opustów w rozliczeniu energii z instalacji PV.
Od kilku lat kolejne gminy, powiaty i miasta chwalą się ekoinwestycjami, mającymi na celu oszczędności w utrzymaniu swoich mieszkań i budynków, a także poprawy lokalnego klimatu. Wiele z nich, korzystając z państwowych, regionalnych i unijnych dofinansowań oraz systemów wsparcia, zdecydowało się na instalacje fotowoltaiczne. Wraz z rosnącą rok do roku koniunkturą na lokalne ekoinwestycje, pojawił się jednak problem związany z nagłą zmianą systemu opustów, które wejdą w życie w 2022 r.
Podkarpacie prymusem
Od 2016 roku Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Rzeszowie na swoich budynkach i trenach stawia instalacje fotowoltaiczne. Miesiąc temu spółka poinformowała o zainwestowaniu w sześć nowych instalacji. W sumie urzędnicy szacują, że dzięki pięcioletnim inwestycjom w farmy fotowoltaiczne miejskiemu budżetowi udało się zaoszczędzić dotąd na rachunkach za prąd już 3,5 mln zł. Co więcej, pozwalają one na ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery o 1427 ton rocznie.
– Odpowiedzialny i oszczędny gospodarz gminny powinien minimalizować koszty związane z rachunkami za prąd, a także z kosztami związanymi z zanieczyszczeniem środowiska. W obu tych sprawach fotowoltaika przynosi realne i długofalowe korzyści. Dlatego, z oczywistych względów, coraz więcej gmin i powiatów po nią sięga – mówi Jakub Jadziewicz, Członek Zarządu Alians OZE.
Na miejskie farmy fotowoltaiczne stawiają też urzędnicy w Wałbrzychu. Na początku października br. tamtejsze Miejskie Zakład Usług Komunalnych ogłosiły inwestycję w 20 tysięcy ogniw PV, które pokryją teren o wielkości 1 ha. Wyprodukują one prąd o mocy 2 MW. Koszt projektu to ponad 15 mln zł, z czego 7 mln zł udało się pozyskać z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego 2014-2020.
Ekoinnowacje w cenie
O krok dalej w ekoinwestycjach idą samorządy decydujące się na nowatorskie rozwiązania z wykorzystanie instalacji PV. W gminie Iława nad Nysą powstała inteligentna ławka zasilana panelami słonecznymi. Można w niej naładować np. telefon i skorzystać z internetu wifi. Ponadto świetlica wiejska będzie ogrzewana piecem elektrycznym, a prąd do niego zapewni fotowoltaika. Jeszcze większą pomysłowością wykazali się urzędnicy we wspomnianym Rzeszowie. Na jednej z ulic postawiono solarną wiatę przystankową. Oprócz tego, że posiada ładowarkę do telefonu i mobilny internet, jest ona także podgrzewana. Do tego wiatę wyposażono w defibrylator oraz instrukcję udzielania pierwszej pomocy.
– Fotowoltaika znakomicie łączy się z innymi urządzeniami elektrycznymi produkującymi tanią i czystą energię, np. pompami ciepła czy kotłami elektrycznymi. Daje to spory komfort lokalnym urzędnikom w wyborze odpowiednich dla samorządowców rozwiązań – dodaje Jakub Jadziewicz.
Rosnący niepokój gmin
Istnieje uzasadniona obawa, że od nowego roku wraz ze zmianą systemu opustów inwestycje samorządowców w fotowoltaikę, wyhamują. Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej podkomisji ds. zmiany ustawy o OZE, niepokój w tej sprawie wyrazili m.in. włodarze z Nowego Targu, Janowa Lubelskiego oraz gmin z Wielkopolski. Urzędnicy przekonywali, że zamieszanie spowodowane nagłym procedowaniem zmian prawnych już skutkuje tym, że część mieszkańców wycofuje się z ekoinwestycji. Dlatego postulują do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o przesunięcie wprowadzenia zmian o rok. Widząc jednak determinację legislacyjną tego resortu, niewiele wskazuje na to, aby do tego doszło.
– Najgorszy dla otoczenia rynkowego i samych odbiorców rozwiązań jest brak wiedzy, kiedy i w jakim kształcie ostatecznie nowe przepisy wejdą w życie. Z punktu widzenia lokalnych programów ekoinwestycyjnych i systemów wsparcia jest to duży kłopot. Przykładowo jeśli dany projekt musi mieć 50 chętnych, a gmina pozyska tylko połowę, środki wojewódzkie czy unijne przepadną. Niektórzy mieszkańcy już się wycofują, bo liczyli, że w kolejnych latach będą mogli korzystać z atrakcyjnych warunków opustów – wyjaśnia Jakub Jadziewicz.