Czym dla Ciebie jest sukces?
Przeczytałem kiedyś takie słowa Boba dylana: „Człowiek osiągnął sukces, jeżeli wstaje rano i kładzie się spać w nocy, a pomiędzy tym robi to, co chce robić”… Myślę, że to jest sukces. niestety bardzo trudno go osiągnąć…
Prowadzisz działalność charytatywną między innymi na rzecz Domu artysty Weterana w Skolimowie. Skąd wziął się pomysł wspierania tego typu przedsięwzięć?
Biorąc udział w akcjach charytatywnych, kiedy na przykład czytam bajki dzieciom z oddziałów onkologicznych, myślę o tym, że każdy z nas powinien tam pójść, zobaczyć jaki ci młodzi ludzie mają stosunek do życia. Jak mówią o życiu…. To zmienia punkt widzenia. Kiedyś zapytałem dwunastoletniego chłopca, który leżał blady, bez włosów, po chemioterapii, ile czasu tu już jest. odpowiedział, że dwa miesiące i pięć dni. on liczył każdy dzień swojego życia. To są bardzo przykre sprawy, po każdej takiej wizycie jestem chory. i wydaje mi się, że moje problemy w tym zestawieniu są błahe i bezsensowne. Biorę udział w wielu akcjach charytatywnych na rzecz chorych dzieci, na rzecz zwierząt itp. Jestem ambasadorem Fundacji Kawałek nieba, działam w Fundacji iKA im. iki Szpakowskiej i w Fundacji Artystów Weteranów Scen Polskich. Ta ostatnia jest mi szczególnie bliska ze względu na moich starszych, wspaniałych Kolegów, pensjonariuszy domu Artysty Weterana w Skolimowie. Jest to jedyna taka placówka w Polsce, gdzie starsi artyści po zakończeniu swojej kariery, nie mając często nikogo, spędzają ostatnie chwile swojego życia. oni nas bawili, ich podziwialiśmy, ale teraz często publiczność już o nich nie pamięta. Tam pożegnaliśmy m.in. irenę Kwiatkowską, Marię Fołtyn, czy danutę Rinn. Poza tym dużo pracuję społecznie na rzecz naszego środowiska w związku Artystów Scen Polskich, gdzie pełnię funkcję wiceprzewodniczącego Sekcji estrady.
Oprócz działalności charytatywnej, prowadzisz także szeroką działalność artystyczną – prowadziłeś gale, koncerty, występowałeś jako aktor. Skąd u Ciebie taka wszechstronność?
Moja córka twierdzi, że marzenia się spełniają. Myślę, że moje marzenie też się spełniło. od najmłodszych lat chciałem być aktorem, chciałem występować. zdaję sobie sprawę, że tylko nielicznym moim kolegów się udało, ilu z nich jest rozpoznawalnych, ilu ma tak zwane nazwisko. uświadomiłem sobie, że rzeczywiście, jestem wprawdzie kojarzony z numerkami, jestem Panem Lotto, ale robię też wiele innych rzeczy, występuję na estradzie i mam z tego satysfakcję. ile jest takich osób, które mają dyplom aktora i nic nie robią. Pracowałem np. przy wielu festiwalach, jak np. Festiwal „Muzyczne Przestrzenie”, Festiwal im. Jana Kiepury, Festiwal operowo-operetkowy na Mazowszu, Międzynarodowy Festiwal Akordeonowy, europejski Festiwal Muzyczny „Gloria”, Festiwal Kultury Żydowskiej, gale operowe i operetkowe Grażyny Brodzińskiej, Małgorzaty Walewskiej, koncerty sylwestrowe i noworoczne, koncerty grup muzycznych jak Smokie czy Gipsy Kings. Również prowadziłemwybory Miss Polonia, Miss Polski, Miss Polonia international w Wiedniu. oprócz tego również imprezy firmowe, bale, pokazy mody, aukcje, konferencje prasowe, wieczory poetyckie i spektakle teatralne. Wystąpiłem w kilku reklamach i w filmach oraz przedstawieniach teatralnych. Byłem też związany z Radiem Pogoda i Radiem zet Gold.
Przez wiele lat prowadziłeś losowania najbardziej znanych loterii i gier liczbowych w Polsce. Jak to się wszystko zaczęło, że zostałeś „Panem Lotto”?
Jako spiker Polskiego Radia dużo współpracowałem w Biurze Reklamy Artel, czytałem reklamy i tzw. „off-y”. W pewnym momencie któraś z redaktorek stwierdziła, że „jakoś” wyglądam i zdecydowała się sprawdzić, czy jestem wizyjny. okazało się, że jestem. zacząłem prowadzić Telewizyjny Koncert Życzeń, teleturnieje, a potem losowania Totalizatora Sportowego. Po pierwszych programach zauważyłem, że ekipa mnie akceptuje, jak również władze Totalizatora. Spodobałem się na tyle, że pracowałem w tym programie prawie ćwierć wieku. oprócz prowadzenia losowań pracowałem w dziale Reklamy, organizowałem kampanie reklamowe, prowadziłem szkolenia. W tym miejscu dodam, że oprócz studiów magisterskich jestem również absolwentem Podyplomowego Studium Współpracy Kulturalnej z zagranicą przy uniwersytecie Warszawskim i Podyplomowego Studium zarządzania i Marketingu Szkoły Głównej Handlowej. Kiedy zacząłem prowadzić losowania, musiałem niestety zrezygnować z prowadzenia innych programów, gdyż za bardzo byłem kojarzony z losowaniami. Ale z perspektywy czasu nie żałuję. To był naprawdę dobry czas, wspaniali ludzie. Czasem zaczepiają mnie ludzie, mówiąc że ciągle grają bez powodzenia, ale czuję, że oni nie mają pretensji do mnie. Jestem bardzo pozytywnie odbierany. nawet moje dzieci się śmieją, że na moim nagrobku będzie napisane „Pan Lotto”. Mimo, że już od kilku lat nie prowadzę losowań, nadal jestem uważany za taką ikonę Totalizatora Sportowego.
W 2015 roku w Polsce została trafiona „zwycięska szóstka”. Jakie to uczucie wręczać zwykłemu człowiekowi czek na kilkanaście milionów złotych?
W tym czasie nie byłem już pracownikiem Totalizatora Sportowego. Ale poprzednio miałem możliwość spotkać się wiele razy z milionerami przy odbiorze ich wygranej. Każda osoba w inny sposób reaguje – jedni płaczą, inni się cieszą, a jeszcze inni są zagubieni, bo nie czują się jeszcze dobrze w tej nowej roli, roli milionera.
Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?
Zawsze uważałem, że w pracy powinno się liczyć doświadczenie, solidność, profesjonalizm i wiarygodność… Myślę, że jeszcze wiele wyzwań przede mną… Cieszę się bardzo, że przez tyle lat wciąż się utrzymuję na tym trudnym rynku. ostatnio otrzymałem bardzo ciekawą i interesującą propozycję zawodowa, ale nauczony doświadczeniem nie chce o tym mówić dopóki nie zostanie podpisany kontrakt.
Patrząc z perspektywy czasu, jak bardzo, według Ciebie, zmienił się rynek show-biznesu w Polsce?
Teraz każdy od razu jest aktorem – amator zagra epizod w serialu, wystąpi w reklamie i od razu nazywa siebie aktorem. Rynek zalewają amatorzy. oczywiście nieraz się zdarza jakaś ciekawa osoba, która ma talent, ale to rzadkość. na początku mojej kariery żeby zasiąść przed mikrofonem w radiu – trzeba było mieć tzw. kartę mikrofonową, a w telewizji – kartę wizyjną. Czasy się zmieniają. W naszym kraju nie ma sprecyzowanego takiego pojęcia jak „status artysty”. Powinniśmy brać przykład z takich krajów jak np. uSA, Anglia czy Francja. Tam silnie działają związki zawodowe aktorów.