Czy jasnowidz widzi więcej?
OsobowośćStyl życiaWywiad 12 lipca 2024 Patrycja
Rozmowa z Michałem Ławniczakiem – wrocławskim numerologiem i tarocistą. Od lat pomaga swoim klientom zaglądać w głąb siebie oraz rozszyfrowywać tajemnice przyszłości. W swojej działalności skupia się na zdejmowaniu blokad oraz wprowadzaniu pozytywnych zmian w życiu odwiedzających go osób. Stały ekspert VTV oraz czasopisma „Nieznany Świat”.
Jak to jest potrafić przewidywać przyszłość? Czy to jest tak, że widzi Pan człowieka i potrafi dostrzec więcej niż zwykła osoba?
Michał Ławniczak: Bycie jasnowidzem odbieram bardziej jako czucie niż widzenie, przyjmowanie i przekazywanie energii. Obliczenia numerologiczne, czy postawione karty mogą mi dać wgląd w czyjąś sytuację, znaleźć sposób na to, jak mu pomóc. Mam jednak taką zasadę, że nie pcham się tam, gdzie nie jestem proszony – odpowiadam tylko na pytania osób, które mnie o to prosiły. Ani ja, ani żaden inny jasnowidz, nie może wpływać na ludzkie życie. Moją rolą jest wskazanie potencjalnych dróg i możliwości, jednak to klient po sesji powinien spojrzeć w głąb siebie, przeanalizować wszystko, czego się dowiedział i podjąć odpowiednią dla siebie decyzję.
Czyli kiedy klient uzyska już przepowiednię, wciąż ma pełną kontrolę nad tym, co się wydarzy?
Michał Ławniczak: Oczywiście, decyzja zawsze należy do nas samych i to my musimy mierzyć się z jej konsekwencjami. W moim odczuciu, nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie – jasnowidz czy wróżbita może wskazać jedynie potencjalne ścieżki, które często okupione są różnymi warunkami. Czasem uda nam się dostrzec w kartach, jakie warunki musimy spełnić, by dotrzeć do pożądanego celu, jednak żadna przepowiednia nie jest zacementowana. Na naszą przyszłość wpływają przede wszystkim nasze decyzje i działania, chociaż możemy pomagać sobie różnymi rytuałami i talizmanami.
Z jakimi odczuciami wiąże się dla Pana ta profesja i jak czuje się pan po sesji z klientem?
Michał Ławniczak: Tak, jak mówiłem, jasnowidzenie to dla mnie przede wszystkim czucie, współodczuwanie. Zdarza mi się, że klienci przychodzą do mnie z problemami zdrowotnymi, a ja już w trakcie sesji zaczynam odczuwać ból pewnych organów. Realnie, jestem w stanie zrobić maksymalnie trzy sesje dziennie, bo czuję się po nich, jakbym przewalił tony gruzu – stale muszę bronić się przed ciężką energią, którą klienci przynoszą do mojego gabinetu. Praca jasnowidza wiąże się dla mnie również z niezrozumieniem społecznym. Wielu nie uważa jasnowidzenia za prawdziwą profesję, innym wydaje się, że za jedną sesję zarabiam więcej niż przeciętny Polak za cały dzień pracy. Trudno jest też nawiązywać relacje – czasem idę na imprezę, czy uroczystość i ludzie podchodzą do mnie z pytaniami, proszą, żebym coś im przewidział. Staram się wtedy tłumaczyć, że to mój czas prywatny, że jasnowidzenie nie jest dla mnie czymś łatwym, że nie jest to imprezowa sztuczka.
Z jakimi problemami najczęściej przychodzą klienci? Jakich potrzebuje Pan informacji, żeby móc im pomóc?
Michał Ławniczak: Niezmiennie od wielu lat, klientów najbardziej interesują miłość, pieniądze i romanse. Miłość jest dla nas niezwykle ważna. Klienci przychodzą do mnie w jej poszukiwaniu, bo ją utracili, bo próbują ratować swój związek. Aby móc im pomóc, muszę zrozumieć wpływy różnych charakterów, rozpracować emocje. Kluczowymi informacjami, których potrzebuję są imiona i daty urodzenia – to właśnie data urodzenia jest dla mnie najważniejszą skarbnicą wiedzy. Dodatkowo, zawsze proszę swoich klientów o jak najbardziej konkretne, dokładne pytania – co do zasady, im ogólniejsze pytanie, tym ogólniejsza odpowiedź.