Co skrywa Pensjonat Zającówka w Szklarskiej Porębie? O tym rozmawialiśmy z Kariną Potapczyk
- Pensjonat Zającówka – skąd pomysł na taką nazwę? Dlaczego postanowiła Pani otworzyć pensjonat?
Karina Potapczyk: Nigdy tego nie postanowiłam. Stało się to zupełnie niezgodnie ze scenariuszem jaki dla siebie opracowałam. Miłość namieszała mi w życiu. Mój drugi mąż był zakochany w Karkonoszach i to jego i to moje miejsce na ziemi. Natomiast odpowiedź na pytanie o nazwę jest niestety banalna, poprzedni mieszkańcy mieli na nazwisko Zając. Budynek nazywano zatem Zającówką i tak już zostało.
- Niedawno otworzyli również Państwo winiarnię (nie)winny Zając – proszę o niej opowiedzieć, jakimi winami można się u Państwa raczyć?
K.P.: Winiarnia (nie)Winny Zając to nasze ostatnie dziecko. Pomysł zrodził się podczas podróży poślubnej jaką odbyłam z moim mężem Wojtkiem do pobliskiego Świeradowa. To wcale nie żart. Faktycznie w ramach miesiąca miodowego wybraliśmy się na… Uwaga! 4 DNI do oddalonego o kilkanaście kilometrów Świeradowa. Wiem od dawna, że konkurencji nie trzeba się bać. Trzeba ją natomiast obserwować. Nie ma na to jednak zbyt wiele czasu w typowym tygodniu pracy. Z reguły na wyjazdy wypoczynkowe wybiera się miejsca w miarę oddalone od miejsca zamieszkania. Jak zatem zbadać pobliską konkurencję? Odpowiedź jest banalnie prosta: skorzystać z usług na swoim terenie. I cóż. Nie od dziś wiadomo, że podróże kształcą … nawet te niezbyt odległe. To co spotkaliśmy w Świeradowie zainspirowało nas do wzbogacenia własnej oferty o wyjątkowe miejsce – WINIARNIĘ. Aby pomysł miał szansę realizacji, musieliśmy skroić go na miarę naszej filozofii prowadzenia biznesu. Z uwagi na to, że czujemy się silnie związani z regionem w jakim żyjemy, rozpoczęliśmy poszukiwanie do współpracy winnic w naszym województwie. Zgłębienie tego tematu zaowocowało kilkoma cennymi kontaktami i dało nam obraz jak kultura winiarska odradza się na Dolnym Śląsku. Winiarnia (nie)Winny Zając jaką powołaliśmy do życia ugości turystę tylko trunkami z dolnośląskich winnic. Podczas otwarcia mieliśmy gości specjalnych – przedstawicieli winnicy z czeskich Moraw. Mamy w planach przeprowadzać cyklicznie degustacje w progach naszej winiarni i zapraszać przedstawicieli dolnośląskich winnic.
- Od dłuższego czasu hotele i pensjonaty nie mają łatwo. Najpierw epidemia koronawirusa, teraz coraz większa drożyzna. Jak sobie Państwo radzą w tej sytuacji, jakie macie sposoby by przyciągnąć gości?
K.P.: Niestety w moim przypadku, gdy nieruchomość nabyliśmy w kredycie, a kolejne inwestycje rozbudowy finansowaliśmy również ze środków pochodzących z bankowych instrumentów finansowych, w obliczu covidu okazało się, że stoimy pod ścianą. Trzeba „paść”. Żadne pseudo tarcze nie były w stanie wpłynąć na utrzymanie płynności. Przyszedł moment, gdy już nie było możliwości pracować, a jedyną formą aktywności stało się proszenie. Nie wstydziłam się prosić. Nie było mojej winy w zaistniałej sytuacji, wobec tego z podniesionym czołem prosiłam „dobrych Ludzi” o zakup voucherów pobytowych do wykorzystania w przyszłości. Okazało się wówczas, że Zającówka ma ogrom przyjaciół, którzy zareagowali na prośby i zaczęli dzielić się z nami czym się dało. Wśród nich pojawił się też Anioł Biznesu, dzięki któremu udało się uchronić Zającówkę przed rozdrapaniem przez bankowe hieny. Taka to mało romantyczna historia. Nie wiem jednak, czy z happy end-em…
Dziś wszechobecna drożyzna spędza mi sen z powiek. My nie zdążyliśmy wstać z kolan po covidzie, a pojawiły się kolejne okoliczności utrudniające odzyskanie stabilizacji. Cóż możemy zrobić w obliczu rosnących cen? No niestety, ale jedynie podnosić koszt naszych usług w nadziei, że nie stracimy odbiorców. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko gonić inflację i liczyć na zakończenie konfliktu zbrojnego u sąsiadów.
- Jak się zapatrujecie na nadchodzącą zimę i ferie, czy macie Państwo już pełne obłożenie?
K.P.: Okres świąteczno-sylwestrowy mamy już zapełniony. Zdecydowanie gorzej wygląda jednak czas ferii zimowych. Pandemia Covid 19 wpłynęła na zmianę polityki postępowania w zakresie innych pór kalendarza rezerwacji, turyści pozwalają sobie na planowanie z tygodniowym wyprzedzeniem, dość rzadko z dłuższym, a zdecydowanie częściej z jeszcze krótszym.
- Czy planujecie kolejne inwestycje, które jeszcze bardziej przyciągną do Was gości?
K.P.: Nasze głowy są pełne pomysłów i oczywiście mamy w planach inwestycje wycelowane w podnoszenie standardu i wzbogacanie oferty. Niestety gospodarcze szaleństwo z jakim przychodzi nam się obecnie mierzyć utrudnia umiejscowienie planów w konkretnych obszarach kalendarza. Dlatego nie chciałabym deklarować konkretów. Myślę, że po sezonie zimowym będziemy mogli precyzować nasze plany.
- Jako jedyni w Szklarskiej Porębie posiadacie komorę hiperbaryczną. Jakie są jej zalety i czy specjalnie do Was przyjeżdżają turyści by z niej skorzystać?
K.P.: Komora hiperbaryczna marki NoweTechnologie jest jednym z elementów, który wyróżnia nas na tle istniejącej w Szklarskiej Porębie bazy spa. Wszystkim wiadomo, że na jakość powietrza w naszym miasteczku narzekać nie możemy. O jego walorach było już wiadome mieszkańcom tego regionu bytującym tu na przełomie XIX i XX w. Nie bez przyczyny budowało się tu ośrodki leczenia dolegliwości oddechowych. Jednakże komora daje nam dziś coś więcej niż tylko możliwość oddychania świeżym powietrzem. Sama idea wykorzystania komory ciśnieniowej w celach terapeutycznych wywodzi się z XVII wieku. (Sama byłam zaskoczona tą wiedzą.) Lata badań poskutkowały powstaniem w 1994 r. listy wskazań do stosowania terapii hiperbarycznej. Są wśród nich bardzo ważne schorzenia typu: urazy kostno-szkieletowe, stopa cukrzycowa, uszkodzenia po radioterapii. Środowisko medyczno-naukowe zajmujące się tlenoterapią zrozumiało, że „łagodna hiperbaria”, jakiej można doświadczyć również w naszej komorze, jest doskonałą formą terapii tlenowej. Opracowania naukowe donoszą o działaniu hiperbarii u osób zdrowych w zakresie anti-aging, ogólnej poprawy samopoczucia i osiąganiu wyższego stopnia dobrostanu. Niekwestionowane korzyści terapia tlenowa przynosi podczas rehabilitacji pocovidowej. Natomiast jej korzystny wpływ na organizm poddawany treningom sportowym powoduje, że świat sportu terapię tlenową wprowadza do życia codziennego sportowców jako profilaktykę regeneracyjną dla organizmu obciążonego fizycznie. Chociażby Kamil Glik stosuje aktualnie tlenoterapię w komorze NowychTechnologii. Nic jednak dziwnego, skoro badania naukowe potwierdzają korzystne działanie hiperbarii tlenowej na procesy regeneracyjne więzadeł, wzmożoną syntezę kolagenu, metabolizm mięśni. To wszystko o czym wspominam, to jedynie namiastka dobra jakie dla ludzkiego organizmu oznacza poddanie się „łagodnej hiperbarii” w komorze. Samo przebywanie w Karkonoszach nie jest w stanie przynieść tyle korzyści, dlatego postanowiliśmy spotęgować walory pobytu u nas i wzbogaciliśmy ofertę SpaProNatura o możliwość zażywania tlenoterapii hiperbarycznej.
Goście, którzy do nas przyjeżdżają otrzymują ofertę skorzystania z hiperbarii, ale spodziewamy się, że gdy o naszej komorze zrobi się „głośniej”, to dla wielu osób może być głównym czynnikiem wyboru obiektu noclegowego w Szklarskiej. Podkreślam natomiast, że by móc skorzystać z tlenoterapii w naszym Spa Pro Natura, nie trzeba być gościem Zającówki. Komora dostępna jest również dla Klienta „zewnętrznego”.
- Jakie macie Państwo plany na 2023 rok?
K.P.: Zamierzamy przeżyć go najlepiej jak tylko potrafimy. Skupieni na biznesie i budowaniu marki wdrażając nowe projekty zaraz po Nowym Roku, znajdować przestrzeń dla życia prywatnego i równowagę między zaangażowaniem w rozwój firm, nie zapominając o rozwoju osobistym. Końcówka tego roku jest dla mnie osobiście niezwykle emocjonująca. Zostałam laureatką plebiscytu Lwice Biznesu, otrzymałam specjalne wyróżnienie od portalu Warto Znać za zajęcie pierwszego miejsca w głosowaniu on-line na „Lwicę Biznesu, którą Warto Znać”. To wszystko spowodowało przyspieszenie tempa i myślę, że na fali tych zdarzeń wejdziemy w rok 2023 i spowodujemy, że będzie dla nas „Rokiem Rozwoju” – tak na przekór okolicznościom gospodarki globalnej.