Rola jasnowidza w poszukiwaniu osób zaginionych jest tematem budzącym różne opinie. W niektórych przypadkach rodziny osób zaginionych, będąc w desperacji, zwracają się do jasnowidzów w nadziei na uzyskanie informacji, które mogłyby pomóc w odnalezieniu bliskich. O tym, jak naprawdę wygląda taka konsultacja, rozmawiamy z jasnowidzem Michałem Ławniczakiem.
Od czego zaczyna Pan rozmowę z osobami, które zwracają się z zapytaniem o to, co dzieje się z zaginionymi, których poszukują?
Spotkanie zaczynam od rozmowy o osobie zaginionej i sprawdzenia, gdzie jest ta osoba, lub jej dusza. Potrzebuję zdjęcia zaginionego oraz najważniejszych informacji o tym, kim dana osoba jest, czym się zajmuje i w jakich okolicznościach zaginęła. Następnie rozkładam karty Tarota i kontaktuję się z duszą zaginionego. To, co czuję, trudno przełożyć na język ludzki. Określam położenie poszukiwanej osoby, tworzę mapę. Karty Tarota pomagają mi określić potencjalny kierunek, w którym czuję energię zaginionego.
Czy udaje się Pan na miejsce zaginięcia?
Nie, ja osobiście nie przeprowadzam wizji lokalnej. Nie potrzebuję też rzeczy, należących do zaginionej osoby. Poszukuję osób poprzez ich fotografie, wywiad oraz mapki miejsc, w których dana osoba ostatnio przebywała. Często potrzebuję czasu, by wyczuć energię osoby zaginionej. Czasem wiem od razu, że dana osoba już się nie odnajdzie. Czasem nie czuję nic. Najważniejsze staje się przekazanie moim klientom tego, co widzę. Wiem, że spoczywa na mnie ogromna odpowiedzialność.
Jasnowidz może dać nadzieję, ale też rozczarować?
Do jasnowidza przychodzi się zawsze z nadzieją. Traktuje się nas jako tych, którzy więcej widzą, bardziej czują, mogą wesprzeć emocjonalnie. Jasnowidz to jednak nie ten, co widzi wszystko, ale to, co zostanie mu pokazane. I oczywiście – czasem pojawia się rozczarowanie, jeśli jasnowidz nie widzi zaginionego, albo nie może przekazać trudnych do przyjęcia informacji. Jeśli czuję, że dana osoba już się nie odnajdzie, widzę, że nie żyje – wtedy się wycofuję. Nie odbieram nigdy nadziei.
Poszukujący pytają pewnie co się z tymi osobami dzieje?
Tak, ja pomagam w nakierowaniu wyobraźni na to, co się może dziać z zaginionymi. To jest właśnie to ogromne wsparcie, jakie daje jasnowidz. To, co przeczuwam, mój tzw. głos intuicji, przeważnie pomaga poszukującym w wizualizacji tego, co się dzieje z zaginionymi. Czasami ułatwia w pogodzeniu się z sytuacją, oswojeniu samego zjawiska zaginięcie, na ile to możliwe „odczepienia” uporczywego myślenia o trudnej sprawie i złagodzenia bólu straty.
Czyli udziela Pan w pewnym sensie pomocy emocjonalnej poszukującym?
Jak najbardziej. Takie wsparcie emocjonalne dla rodzin zaginionych, jest niezwykle cenne, zwłaszcza w sytuacjach, gdy inne metody poszukiwań zawiodły. Czasami samo przekonanie, że robi się coś dodatkowego, daje rodzinom nadzieję.
Czy policja i specjaliści od poszukiwania zaginionych osób współpracują z jasnowidzem?
Tak, ale robią to niejawnie. Zdarzyło mi się współpracować z prywatnymi detektywami. Prosili o pomoc w rozwiązaniu spraw, w których brakuje świadków. Oczywiście, jak się łatwo domyślić, wielu śledczych podchodzi do takich metod z dużym sceptycyzmem, gdyż informacje od jasnowidzów mogą być trudne do zweryfikowania. W praktyce specjaliści korzystają jednak z tego wsparcia, choć nie do końca się do tego przyznają. W wielu sprawach wychodzi się po prostu z założenia, że im więcej zdobędzie się informacji, tym lepiej.
A co z dowodami naukowymi? Czy pomoc jasnowidza bywa skuteczna?
Istnieje bardzo niewiele dowodów naukowych na skuteczność jasnowidzów w odnajdywaniu osób zaginionych. Większość informacji, które przekazujemy, jest intuicyjna, niejednoznaczna i może być interpretowana na różne sposoby. Na pewno dużo ułatwia wiara w ezoterykę, odnalezienie się w tej przestrzeni. To z pewnością niełatwe doświadczenie dla wielu osób, ale w sytuacji zaginięć bliskich z jasnowidzów korzystają nawet niedowiarki.